Kambodża to kolejny kraj w południowo-wschodniej Azji, leżący nad Zatoką Tajlandzką. Graniczy z Tajlandią, Laosem i Wietnamem. Zamieszkują go przesympatyczni Khmerowie. W kraju tym posługujemy się równolegle dwiema walutami: rielem kambodżańskim oraz dolarem amerykańskim. Jeden dolar to ok. 4000 rieli. Jakież było nasze zaskoczenie, że ceny większości produktów są podawane właśnie w USD! Reszta natomiast jest wydawana zazwyczaj w rielach. Można tu zostać prawdziwym milionerem :))

Siem Reap nie jest stolicą kraju, (jest nią Phnom Penh) jednakże jest to najpopularniejsze miasto w kraju. A wszystko za sprawą atrakcji turystycznych przyciągających ludzi z całego świata! My do Siem Reap dostaliśmy się z Tajlandii, przez lądowe przejście graniczne w Poipet. Transport z wyspy Koh Chang wyniósł nas 1400 tajskich batów, a cała podróż trwała ok. 10h. Możecie dostać się tutaj także samolotem.

Aby odwiedzić Kambodżę obywatele Polski potrzebują wizy. Najbardziej popularną opcją jest 30 dniowa wiza turystyczna, o którą można aplikować online (co bardzo polecamy, bo jest po prostu szybciej i wygodniej), lub na granicy. Koszt takiej wizy online to $37.

Hotele w Siem Reap mają dosyć dobry standard i przystępne ceny. Bez problemu dogadacie się tutaj po angielsku, a ceny na pewno ucieszą każdego Europejczyka. Piwo w pubie możemy dostać już za 75 centów, a dobrego drinka za $2. Jeśli chodzi o jedzenie, to też nie jest najgorzej, choć jeśli tak jak my jedziecie tutaj prosto z Tajlandii, to możecie trochę zatęsknić za tajskim jedzonkiem 🙂

Ale na ile tutaj zostać? I co tak naprawdę koniecznie trzeba zobaczyć w Siem Reap?

Angkor Wat

Nie zaskoczę Was chyba tym, że większość turystów przyjeżdża do Siem Reap tylko i wyłącznie po to, aby zobaczyć słynne Angkor Wat. Jest symbolem kraju, znajduje się nawet na narodowej fladze! Angkor to największy kompleks świątyń na świecie. Zajmuje on powierzchnię ponad 160 ha! Świątynie były budowane od IX do XV wieku. Początkowo świątynie w Angkor były hinduistyczne, poświęcone bogu Wisznu, ale pod koniec XII wieku Khmerowie zmienili zdanie i przekształcili je w świątynie buddyjskie. Pod koniec XII wieku zostało zbudowane miasto Angkor Thom, które przez lata było stolicą Khmerów. W czasach swojej świetności miasto liczyło około miliona mieszkańców i w tamtym czasie była to jedna z największych aglomeracji na świecie! W XV wieku zostało jednak opuszczone, ale dokładnych przyczyn nie zna nikt, choć jest kilka teorii…

Zwiedzanie Angkor Wat większość ludzi zaczyna od wschodu słońca. I my tak zrobiliśmy. Wybraliśmy się tam ok. 4:30 z naszym kierowcą tuk tuka (polecamy serdecznie wszystkim Samet Ramet), aby zająć sobie najlepsze miejsce. Cały kompleks jest ogromny, odległości pomiędzy poszczególnymi świątyniami to czasami kilkanaście kilometrów, dlatego tuk tuk albo skuter to konieczność. Angkor Wat możemy zwiedzać przez 1 ($37), 3 ($62) lub 7 ($72) dni. Bilety można zakupić w kasie Angkor Park Pass Ticket Counter lub online. My zdecydowanie polecamy opcję numer dwa, link do zakupu tutaj.

Świątynie są niesamowite, nasze ulubione to oczywiście Angkor Wat, Ta Phrom (pewnie część osób kojarzy z Tomb Raider), Banteay Srei, Ta Som, North Baray (położona na wodzie), Preah Khan, oraz Bayon.

Park Narodowy Phnom Kulen

Jest to kolejne wspaniałe miejsce na mapie Kambodży. Znajduje się jakieś półtorej godziny autem na północny wschód od Siem Reap. Zorganizowana wycieczka wraz z przewodnikiem do parku to koszt $40 (jeśli jedziemy tam sami, to płacimy tylko wstęp $20). Część parku stanowi łańcuch górski o tej samej nazwie wraz ze świętą górą Kulen. Na całej górze żyje ok. 1000 osób (9 wiosek), jest tam nawet szkoła. Nie ma elektryczności, jedynie gdzieniegdzie baterie słoneczne. Góra Kulen to święte miejsce, a każdy Khmer marzy o tym, by dostać się tam chociaż raz przed śmiercią. Możemy znaleźć tam kilka interesujących miejsc.

Pierwszym z nich jest Rzeka Tysiąca Ling, wraz ze świętym źródłem. Udają się tam Khmerzy z całego kraju, gdyż wierzą oni, że jest tam święta woda, która leczy bezpłodność i inne schorzenia.

Kolejnym ciekawym miejscem jest świątynia Preah Ang Thom, gdzie znajduje się wielki posąg leżącego Buddy. Świątynia znajduje się na skale, a w drodze na nią mijamy pełno miejscowych znachorów, sprzedających swoje naturalne lekarstwa, zrobione z kości zwierząt i roślin znalezionych w dżungli. Jest to miejsce niesamowite i jedyne w swoim rodzaju, gdyż znajdujemy tam połączenie dwóch religii: hinduizmu i buddyzmu. Zaraz obok posągów Buddy widzimy posągi boga Wisznu, ludzie obu religii modlą się każde do swoich bóstw, żyjąc w zgodzie i harmonii. Wielu miejscowych ludzi deklaruje, że wierzą w obie religie. Jest to miejsce niezwykłe pod tym względem.

Kawałek dalej, po minięciu kolejnej wioseczki docieramy do wodospadu Kulen. Hałas wodospadu słyszymy już kilkadziesiąt metrów wcześniej. Mierzy on ok. 20 metrów wysokości i naprawdę robi wrażenie. Można nawet tam popływać! Jest to jeden z ładniejszych wodospadów, jakie widzieliśmy, aczkolwiek jest trochę zatłoczony.

Największą atrakcją w parku jednakże był punkt widokowy, na który zabrał nas nasz przewodnik. Nasza grupa liczyła jedynie 3 osoby (wraz z nami:)), dlatego był cały dla nas. Zaprowadził nas on w miejsce, które nie było opisane w żadnym przewodniku i nikt o nim nie mówił podczas sprzedawania nam wycieczki! Stanie na skraju klifu z widokiem na dżunglę to niesamowite przeżycie. Jedno z lepszych podczas tego wyjazdu, a prowadzi do niego droga z takiego dużego parkingu, który mijamy po drodze.

Pływająca wioska Kampong Phluk oraz jezioro Tonle Sap

Miejsce, które dostarczyło nam mnóstwo mieszanych uczuć. Ale zacznijmy od początku… Jezioro Tonle Sap to największy zbiornik słodkowodny na całym Półwyspie Indochińskim. Fascynującą rzeczą jest jego zmienność pod względem stanu wody i powierzchni, w zależności od pory roku. W porze suchej jego głębokość to ok. 7 metrów, natomiast w porze deszczowej aż 20! Jeśli chodzi o powierzchnię to waha się ona w granicach od 2.5 tys km2 (pora sucha) do nawet 15 tys km2! Po rozpoczęciu pory deszczowej rzeka Tonle Sap zmienia swój kierunek i zaczyna płynąć wstecz, wtłaczając do jeziora wody z Mekongu. Jezioro jest jednym z najbardziej zasobnych w ryby akwenów na świecie. Łowi się tu nawet do 210 tysięcy ton ryb rocznie. To także powód dla którego jezioro ze wszystkich stron otaczają wioski…

Jedną z nich jest Kampong Phluk. Zamieszkuje ją ok. 2500 osób. Od lipca do października poziom wody w wiosce to ok. 3 metry. Dlatego wszystkie domy są budowane na wysokich palach. W porze suchej domy wyglądają całkiem zwyczajnie, ale w porze deszczowej zamieniają się w pływające. Dzieci pływają do szkoły łodziami, a mieszkańcy łowią ryby prosto z ganku. Nie ma tam zwykłej elektryczności, jedynie baterie słoneczne. Wszyscy mężczyźni w wiosce to rybacy, kobiety zajmują się domem, a część z nich obsługuje łodzie na pobliskich lasach namorzynowych. Mieszkańcy wioski mają swój dialekt i nie są totalnie zainteresowani turystami. Stąd nasze mieszane uczucia… Podczas wycieczki do wioski mogliśmy zaobserwować zimną obojętność mieszkańców. Nie byli wrogo nastawieni, ale nie chcieli bratać się z „obcymi”.

Dzieci w wiosce nie mają łatwego życia. Zazwyczaj kończą edukację na podstawówce, gdyż najbliższa szkoła średnia znajduje się 50km od wioski, a ludzi zwyczajnie na nią nie stać. W wieku 2 lat muszą już dobrze pływać, aby przetrwać porę deszczową, a wieku 7 lat potrafią samodzielnie pływać łodzią. Bardzo ciekawą rzeczą jest to, że gdy ktoś z wioski umrze, wszyscy zbierają się, aby go pożegnać, a następnie zmarłych zostawia się na drzewach w lasach namorzynowych. Tam też udają się nowożeńcy na swój miesiąc poślubny. Przez miesiąc żyją w łodzi, gdzie gotują i spędzają razem czas, gdzie mogą doświadczyć trochę prywatności. Mieszkańcy wioski żywią się głównie rybami i ryżem, a żyją dosyć długo, bo średnio od 85 do 95 lat. Pomimo obrazu ciężkiego życia mieszkańcy wioski wyglądali na szczęśliwych i pogodzonych ze swoim losem. 

Wycieczka do wioski to koszt $18.

 Koh Ker

Jest to stanowisko archeologiczne w sercu dżungli w północnej Kambodży, jakieś 120km od Siem Reap. Z racji swojego położenia, niewielu turystów tu dociera, a jeśli ktoś tu jest, go głównie Khmerzy. Znajduje się tu ok. 180 świątyń, natomiast tylko ich część jest dostępna dla turystów z racji pozostałości po czerwonych Khmerach, którzy zakopali w dżungli miny. Znajduje się tutaj piramida, która jest jedną z niewielu piramid na świecie, na której szczyt wciąż można wejść! Większość świątyń porasta dżungla, co robi niesamowite wrażenie! Z racji tego, że jest tam naprawdę niewielu ludzi, można poczuć się jak prawdziwy odkrywca. Kompleks został założony w X wieku, a w latach 928-944 Koh Ker było stolicą państwa!

Koszt wstępu to $15 plus prywatny transport z Siem Reap $50 za osobę (my wynegocjowaliśmy na $75 za dwie przy zakupie kilku wycieczek).

Zdecydowanie polecamy Wam Siem Reap! Pamiętajcie, to nie tylko Angkor Wat. Warto spędzić tam kilka dni, zobaczyć piękną naturę i życie zwyczajnych ludzi.