Koh Lanta to tajska wyspa, która znajduje się w prowincji Krabi, a odległość tej wyspy od lądu to zaledwie 10-minutowa przeprawa promem. Tak naprawdę nazwa Koh Lanta odnosi się do wielu wysepek znajdujących się w tej okolicy, część turystyczna o której jest ten wpis mówi tak naprawdę to Koh Lanta Yai.
Jaka jest Koh Lanta?
Jest to wyspa nieco inna od pozostałych tajskich wysp. Zamiast majestatycznych świątyń buddyjskich możemy zastać tutaj kolorowe meczety. Większość mieszkańców wyspy to muzułmanie. Poranne modlitwy z meczetów rozbrzmiewają hucznie każdego dnia.
Wyspa, pomimo swojej bliskiej odległości od lądu stałego nadal nie jest zbyt mocno rozwinięta. Dzieli się tak naprawdę na trzy główne części:
Północny zachód – gdzie znajduje się najwięcej hoteli, restauracji, plaży, taki ośrodek życia wyspy
Południe – wodospad, bujna dżungla, Park Narodowy, piękne plaże, większy spokój
Wschód – najmniej rozwinięta część wyspy, piękne Stare Miasteczko
Środek porasta bujna dżungla.
My odwiedziliśmy Koh Lantę po raz pierwszy w 2020 roku. Po 4 latach stwierdzamy, że wyspa nic się nie zmieniła. No może oprócz wykwitu nowych barów tuż na plaży, gdzie kiedyś swobodnie wisiały hamaki i był spokój. Znaleźliśmy kilka opuszczonych resortów, pewnie z czasów pandemii. No i sporo zamkniętych miejsc, ale w połowie marca to tutaj jest to naprawdę końcóweczka sezonu i ludzi dużo mniej.
Jak dostać się na Koh Lantę?
Najlepiej bus/prom z Krabi, Phi Phi, albo dowolnego innego miejsca w Tajlandii. My podróżowaliśmy tutaj aż z Koh Tao. Z lądu, z Surat Thani udaliśmy się bezpośrednio na Lantę busem (mała przeprawa promem).
Jak poruszać się po wyspie?
Najlepiej na skuterze. Cena wypożyczenia to 250 batów za dzień, przy wypożczeniu na 2 dni lub więcej cena to 200 bath. Wyspa bardzo prosta do objechania, poza miasteczkami niewiele się na drogach dzieje. W niektórych miejscach są one jednakże zniszczone, co mocno nas zaskoczyło, bo wróciliśmy z dużo mniejszych i „dzikich” wysepek, gdzie drogi były w dużo lepszym stanie.
Jeśli nie skuter, to tuk tuki. Są wszędzie, przy praktycznie każdej plaży jakiś się znajdzie. Jednakże cenowo to też dużo więcej kosztuje.
Co zobaczyć na Koh Lancie?
Plaże
Na wyspie jest ich całkiem sporo. Nie są może one super-rajskie, ale długie i bardzo szerokie. Tak naprawdę to jedne z najszerszych plaż jakie widzieliśmy w Tajlandii.
Khlong Dao
Plaża na północy wyspy. Bardzo szeroka i całkiem sympatyczna. Jedynym minusem jest bardzo mało naturalnego cienia, ale zawsze można się schować pod parasolem w jednym z uroczych barów na jej brzegu. Fajne jest to, że plaża nadal jest dzika, resorty schowane są z tyłu, a bary przy plaży to najczęściej bambusowe chatki. Bardzo naturalnie.
Pra Ae Beach – Long Beach
Jest naprawdę długa. I szeroka. Sprawia wrażenie olbrzymiej plaży. Całkiem ładna. To tutaj zatrzymuje się najwięcej ludzi. Działa tu sporo barów, restauracji i jest mnóstwo hoteli do wyboru.
Khlong Kong Beach
To nasza ulubiona plaża na Koh Lancie. Wszystko za sprawą bujnej roślinności porastającej jej brzegi. Rozłożyste drzewa, pod którymi można się schować, spadające liście kontrastujące z tymi żywo zielonymi na drzewach… Bardzo spokojne i urocze miejsce. Woda na tej plaży ma też taki piękny niebieski kolorek.
Bakantiang Beach
Znajduje się w przepięknej zatoce Kantiang Bay. Aby tam dojechać najlepiej kierować się do baru Why Not Bar. Piękna plaża z pięknym kolorem wody. To tam znajduje się słynna figura z napisem „Koh Lanta”.
Klong Chak Beach
To nasza druga ulubiona plaża na Koh Lancie. Znajduje się ona na południu wyspy. Na jej brzegu po prawej stronie znajduje się przeuroczy bar Kung Fu, z przemiłymi właścicielami i pysznymi koktajlami. Panuje tutaj taka swobodna atmosfera. Plaża jest długa, a za każdym razem jak na niej byliśmy nie było tam zbyt wielu ludzi, a więc pozostała bardzo kameralna.
Bamboo Beach
A niedaleko niej Bamboo Beach Restaurant z pięknym widokiem. To plaża na samym południu, oddaona i nieco ciężej dostępna. Pozostała jedną z tych „dzikich plaż”, z dużą ilością palm wokół.
Mu Ko Lanta National Park
Park Narodowy położony jest na samym południu wyspy. Wstęp do niego to 200 batów za osobę. Na terenie parku znajduje się około godzinny pieszy szlak w dżungli, podczas którego możemy podziwiać roślinność i zwierzynę występującą na tym terenie. Szlak jest bardzo prosty, w większości prowadzi nim betonowa ścieżka i schodki. No właśnie, ten beton w dżungli… Z drugiej strony dzięki temu szlak jest dostępny dla większości ludzi.
My spotkaliśmy kilka małpek podczas naszego spaceru i zaobserwowaliśmy kilka wyjątkowych ptaków.
Na terenie parku znajduje się też piękna, dzika plaża na której można się zatrzymać i „ochłodzić” nieco w gorącej wodzie :)) Na samym końcu znajduje się stara latarnia morska, skąd roztacza się piękny widok na plażę po prawej stronie i kamienny brzeg po lewej. Jest naprawdę malowniczo.
Khlong Chak Waterfall
Jest to wodospad należący do Parku Narodowego, jednak prowadzi do niego inna trasa. Bilet wstępu do Parku i Wodospadu jest jeden. My najpierw odwiedziliśmy wodospad, zakupiliśmy bilet, który potem – tego samego dnia! – upoważniał nas do wejścia na teren parku.
Droga do wodospadu prowadzi przez dziką dżunglę. Ponoć łatwo się tutaj zgubić, dlatego większość ludzi dostaje lokalnego przewodnika, który prowadzi nas wzdłuż rzeki. Już się o tym przekonaliśmy, że wodospady to ukochane miejsce dla węży i tym razem nie było inaczej – spotkaliśmy ich tam aż 2! Oczywiście nie stanowią one zagrożenia dla nas, gdy jesteśmy ostrożni i ich nie zaczepiamy (albo przypadkiem nie nadepniemy! polecam zawsze bambusowym kijem stukać drogę przed sobą).
Przewodnik prowadzi nas aż pod jaskinię, która nie jest zbyt głęboka, po czym wskazuje kierunek do wodospadu. 20 minut spaceru. Radzę trzymać się rzeki i nie zbaczać, gdyż jest tam kilka ścieżek prowadzących donikąd.
Wodospad jest ukryty pośród bujnej roślinności. O tej porze (pora sucha) nie ma w nim zbyt wiele wody, ale nadal daje miłe ochłodzenie dla gorącego ciała.
Według nas ten wodospad to jeden z najlepiej „zachowanych” wodospadów w Tajlandii, bo cały szlak do niego nadal pozostał bardzo dziki i natrualny.
Stare Miasto – Old Town
Urocza uliczka na brzegu morza z jeszcze bardziej uroczymi kawiarniami i restauracjami z obłędnym widokiem. Choć niewielkich rozmiarów to miejsce jest naprawdę bardzo urocze. Aby do niego dojechać z zachodniej części wyspy będziemy musieli przejechać przez środek wyspy, gdzie znajduje się trochę chatek lokalsów i bujne uprawy kauczuku.
Na Starym Mieście znajduje się też Molo, z którego odpływają łodzie na inne wyspy.
Okoliczne wyspy
Aby się na nie dostać wystarczy zakupić bilet na łódź, która z molo na Starym Mieście zawiezie nas gdzie chcemy.
Koh Ngai
Koh Ngai to wyspa która nas zauroczyła i zostaje naszą drugą w rankingu rajską wyspą w Tajlandii, zaraz po Koh Lipe. Turskus wody i piękna plaża zdecydowanie podbiła nasze serca.
Koh Chuek i Koh Maa
Snorekling w okolicach Lanty podczas naszego pobytu nie był najlepszy – rybki nie były zbyt różnorodne, woda mało przejrzysta i występowało bardzo dużo meduz!
Koh Mook
Znajduje się na niej Emerald Cave czyli szmaragdowa jaskinia. Tak naprawdę jaskinia prowadzi do ukrytej laguny. Trzeba przepłynąć około 80 metrów w jaskini, w totalnej ciemności (przewodnicy mają latarki), a na samym końcu zanurkować i przepłynąć jeszcze jakieś 5 metrów pod skałami. Dla kogoś, kto boi się wody – duże wyzwanie. Dla pozostałych – wspaniała przygoda. Minusem jest, że to dosyć popularna atrakcja i znajduje się tu bardzo dużo ludzi. Nie polecam rodzinom z małymi dziećmi! Kilkoro rodziców musiało zawrócić, gdy okazało się, że trzeba na końcu nurkować… Do tego meduzy wokół. Ale widoki obłędne.
Jedynym wejściem i wyjściem z tej laguny, na której znajduje się maleńka rajska plaża to właśnie jaskinia. I to czyni ją jeszcze bardziej wyjątkowym. Do tego bujna roślinność wokół… Prawdziwa magia.
Koh Kradan
Kolejna maleńka rajska wysepka w niedalekiej odległości od Lanty. Można pojechać tam na kilka dni, lub odwiedzić tylko na jeden.
Czy warto jechać na Koh Lantę?
Jeśli macie dużo czasu i widzieliście już inne wyspy w Tajlandii – tak. Jeśli macie malutko czasu i szukacie czegoś w miarę blisko lądu, a może do tego jesteście rodziną z dziećmi – tak. Naszą ulubioną wyspą Koh Lanta na pewno nie jest. Nie, żeby było tutaj coś nie tak. Po prostu wolimy innego rodzaju wyspy. Ale uważamy, że warto tu przyjechać. Trzeba docenić tutejszy spokój i szerokie plaże. Dodatkowo, Koh Lanta to świetna baza wypadowa do zwiedzania okolicznych, mniejszych wysepek. W sam raz na wakacje. 🙂
0 komentarzy