Jeśli kochacie naturę i chcecie zobaczyć jak wygląda prawdziwe laotańskie życie – Nong Khiaw to miejsce dla Was. Jeśli natomiast szukacie głośnych imprez i szalonego życia nocnego, to niestety – pomińcie lepiej to miejsce.
Nong Khiaw to ukryta w górach urocza laotańska wioska, położona w bardzo malowniczej okolicy, nad brzegiem rzeki Nam Ou. Jest ona domem dla około 4 tysięcy przyjaznych laotańczyków, których część dzięki rozwojowi turystyki zaczęła wieść nieco łatwiejsze życie prowadząc we wsi urocze homestay’e i restauracje. Nie znaczy to, że nie ma już tutaj prawdziwych rolników z krwi i kości – wciąż jest ich wielu!
W dzisiejszym wpisie opowiemy Wam jak się tam dostać i co robić w Nong Khiaw.
Jak dostać się do Nong Khiaw?
Jedynym sposobem, aby się tutaj dostać to jazda minivanem z innego większego miasta. My przyjechaliśmy tutaj z Luang Prabang. Podróż była nieco szalona, po wyboistych i krętych górskich drogach, ale wciąż było nieco lepiej niż chociażby w sąsiedniej Kambodży 🙂 Koszt takiej wyprawy to 130 tysięcy kipów za osobę (ok. 6 USD), a czas trwania to ~ 4 godziny.
Busy zatrzymują się na jedynym w wioseczce maleńkim dworcu autobusowym, gdzie – uwaga – nie czeka na Was milion taksówek i tuk tuków, które zawiozą Was gdzie chcecie. Nie jest to jednakże problemem, gdyż droga do centrum to zaledwie 10 minutek piechotką. Wychodząc z dworca skręcamy w lewo i kierujemy się cały czas prosto wzdłuż (jedynej tutaj) asfaltowej drogi, aż dojdziemy w okolice mostu, gdzie znajduje się większość hosteli i tzw. „centrum wioski”.
Gdzie spać w Nong Khiaw?
Jeśli chodzi o noclegi w ogóle, to musicie pamiętać, że 80% noclegów w Laosie nie ogłasza się na żadnych internetowych portalach. Jeśli więc wchodzicie na Agodę lub Booking i widzicie w danym mieście tylko dwa noclegi, to zanim zaczniecie panikować przypomnijcie sobie moje słowa. W Laosie najlepiej i najtaniej jest zarezerować nocleg bezpośrednio na miejscu. Zawsze się coś znajdzie, chyba że mówimy o naprawdę maleńkich mieścinkach w szczycie sezonu, to wtedy faktycznie lepiej pomyśleć o rezerwacji wcześniej. Jeśli jednak upieracie się na portale internetowe, liczcie się z tym, że często zapłacicie o 50% więcej, niż rezerwując nocleg na miejscu.
W Nong Khiaw spokojnie obejrzeliśmy kilka homestay’ów, zanim zdecydowaliśmy się na cokolwiek. W ten sposób mogliśmy wynegocjować dobrą cenę i unikąć ewentualnej nocnej ewekuacji z powodu szczurów, czy innych żyjątek 🙂 Nasz nocleg to Singdao Chittavong Guesthouse, gdzie za jedyne $7 mieliśmy cały bungalow z widokiem na rzekę dla siebie. Podobne bungalowy widniały na Agodzie za jakieś $40 🙂
Co robić w Nong Khiaw?
Przede wszystkim:
Doświadczać!
Natury i spokoju, który ciężko jest opisać. W tej wioseczce czas jakby płynie wolniej. Nikt się nie spieszy, panuje sielska atmosfera, na ulicach widzimy roześmiane dzieciaki, bądź maszerujących backpackersów z Europy, zmierzających w stronę licznych pobliskich atrakcji.
Gdy znudzi Wam się już kolejny spacer nad rzeką lub po wiosce (o ile to możliwe), możecie udać się na trekking do dżungli, zajrzeć do jednej z pobliskich jaskiń lub wspiąć się na jeden z licznych punktów widokowych. Opowiemy Wam o kilku z nich.
Som Nang Viewpoint
Jest to jeden z najłatwiejszych punktów widokowych w okolicy, choć niech Was nie zwiedzie moja zachęta 🙂 Mówiąc najłatwiejszy mam na myśli bardziej „zadbany”. Czyli mamy tutaj bambusowe barierki i schodki. Mimo wszystko z pół godzinki trzeba się wspinać.
W połowie drogi dostajemy się na mały „plac zabaw”, gdzie możemy pohuśtać się na huśtawce i odpocząć na łonie natury. Po czym wspinamy się dalej… aż docieramy do szczytu, gdzie wita nas bambusowa chatka i flaga Laosu, czyli stały gadżet na większości punktów widokowych w kraju.
Widok ze szczytu jest naprawdę piękny – widzimy całe Nong Khiaw ułożone spokojnie na brzegu rzeki.
Pha Daeng Viewpoint
Mówi się, że to najlepszy punkt widokowy w tej okolicy, gdyż z jego szczytu roztacza się 360 stopniowa panorama. Trasa jest już nieco bardziej wymagająca, na niektórych fragmentach mamy nawet liny do podciągnięcia się, a cała trasa zajmuje około godzinę. Pamiętajcie, aby nie zbaczać z trasy pod żadnym pozorem, gdyż nadal znajdujemy się w jednej z najbardziej zbombardowanych okolic Laosu i jest tu wciąż wiele niewybuchów!
Jest dosyć stromo. Jeśli jednak obawiacie się, czy dacie radę, dam Wam zachętę – żyją tu ludzie, którzy kilka razy dziennie wspinają się na szczyt niosąc na głowie i plecach 40 litrowe baniaki z wodą! Gdy pierwszy raz to zobaczyliśmy o mało nie spadliśmy w dół! W momentach, gdy musieliśmy robić sobie kilkuminutowe przerwy na załapanie oddechu, oni śmigali sobie z gracją, jak gdyby był to zaledwie króciutki spacerek.
Aby dotrzeć na szczyt trzeba jeszcze wdrapać się na kilka stromych skał i hurra – jesteśmy! Widok jest wart każdego wysiłku.
Pha Tok Cave
Jest to jaskinia oddalona od wioseczki jakieś 2,5km i spokojnie można (a nawet trzeba, aby podziwiać okolice po drodze!) dojść tu piechotką. Wymaga ona przejścia przez pola ryżowe i dżunglę.
Pierwotnie używana była jako schronienie dla mieszkańców wioski i regionalna baza dla Pathet Lao podczas wojny domowej w Laosie. Jaskinia jest podzielona na część szpitalną, wojskową i policyjną, a wejście jest usiane lejami po bombach. Można do niej dotrzeć tylko w porze suchej.
Po obejrzeniu jaskini numer 1 możemy jeszcze zrobić mały trekking po zboczu góry i wspiąć się do jaskini numer 2. Ostrzegam jednak, że jest ona bardzo klaustrofobiczna, ale jak my daliśmy radę, to i Wy dacie 🙂
Wybrać się na kilka dni do Muang Ngoy
Muang Ngoy to maleńka wioseczka, do której można dostać się tylko i wyłącznie łodzią. I to właśnie z Nong Khiaw. Więcej o tym niesamowitym miejscu już w kolejnym wpisie! 🙂
Nong Khiaw to miejsce w sam raz na odpoczynek, relaks i zaznajomienie się z prawdziwym życiem laotańczyków. Naprawdę warto tu przyjechać!
0 komentarzy